Nie ma takiej decyzji. Póki nie jest zamknięta sprawa - uważam, że jest wciąż otwarta - jutrzejszej debaty przez niezależne media organizowanej, to żadnych deklaracji tutaj nie będzie.
To nie może być tak, że sztab prezydenta Dudy dyktuje warunki kampanii.
Pamiętamy tę pierwszą debatę w TVP. Pamiętamy, jak wyglądały pytania. Ale czyli to jest taki warunek Rafała Trzaskowskiego? Albo dwie debaty, albo żadnej?
Albo prezydent zgodzi się na debatę z mediami niezależnymi i wtedy Rafał Trzaskowski pójdzie na debatę do TVP, czy nie?
To nie jest warunek, tylko to jest sekwencja czasowa. Na jutro mają kandydaci zaproszenie do niezależnych mediów. Poważnych, wielkich, reprezentujących miliony swoich odbiorców.
To zaproszenie Rafał Trzaskowski przyjął, a Andrzej Duda nie. I rozmawianie o tym, co będzie dalej, jakie będą następne zaproszenia jest w tym momencie bezprzedmiotowe.
Jutro jest debata i fakty będą proste - albo Andrzej Duda przyjdzie, albo nie. I potem zobaczymy, co się będzie działo.
To jest podkreślę - też w ręku mediów. To państwo powinni decydować o tym, gdzie i jakie są debaty. Jakie są pytania, jacy dziennikarze. A nie sztaby wyborcze.
Naprawdę postawmy świat na nogach. Czyli rozumiem, że istnieje taki scenariusz, że jeżeli Andrzej Duda nie przyjmie zaproszenia na jutrzejszą debatę, to Rafał Trzaskowski nie przyjmie na żadną inną również?
Nie chce mi się wierzyć, że Andrzej Duda zrejteruje przed jutrzejszą debatą. To jest moim zdaniem - być może cały czas jeszcze jakaś taktyka, próba uzyskania czegoś.
Natomiast wydaje mi się, że to będzie absolutnym błędem z jego strony. Więc ja nie chcę spekulować, nie chcę tworzyć jakiś scenariuszy.
Rafał Trzaskowski jeździ po Polsce, w każdej chwili się przygotowuje do tej debaty jutrzejszej i tyle.
I zobaczymy, co się jutro wydarzy.