Prawo i Sprawiedliwość w jednym głosowaniu nie może liczyć na Solidarną Polskę, kiedy idzie na przykład o energetykę czy właśnie o kwestie unijne. W
innej sprawie pewnie na gowinowców nie do końca może liczyć. I zastanawiam się, panie ministrze, czy panu to trochę nie przypomina sytuacji,
gdybyśmy się cofnęli o tych kilkanaście lat, 2007 rok pan - to widział z bliska, pan to obserwował - że to się trochę psuje
od środka?
No oczywiście, i dlatego przystawki mają powód, żeby się bać: służb, prokurator,
haków, czarnego PR-u i tak dalej. Kaczyński nie jest w stanie dogadać się z kimś
i utrzymać umowy. To jest osobowość autorytarna, on musi mieć
poczucie sprawczości, władczości. No teraz je ewidentnie traci. Próbuję połknąć a to
jedną, a to drugą przystawkę, przystawki to widzą. Wiedzą jak skończył Lepper i
wiedzą też, że Kaczyński zapamiętał, że pójście na wczesne wybory to wielkie ryzyko. Więc
trzymają go dość skutecznie i szantażują.
A gdzie by pan widział, w którym
miejscu na scenie politycznej, miejsce właśnie dla z jednej strony Solidarnej Polski, a drugiej dla gowinowców, bo się domyślamy
i chyba to jest dość przesądzone, że raczej w 2023 na jednych listach z PiS-em nie będą ani jedni, ani drudzy.
Myślę,
że jak Solidarna Polska jeszcze nie jest dogadana z Konfederacją, to będzie i będziemy
mieli Polski Jobbik, skrajnie prawicową anty-europejską formację na prawo od PiS.
A od Gowina zależy, jak się teraz zachowa, jak powiedział przewodniczący Budka - jak
przyjdzie do nas miesiąc przed wyborami, to będzie trochę późno. A jeśli tak jak inni rozsądni
ludzie prawicy, tacy jak Kazimierz Ujazdowski czy Paweł Poncyljusz, uzna, że
w tym co robi PiS nie może brać udziału, chociażby
dlatego że mamy tą falę nepotyzmu i nieprawidłowości,
to wtedy mamy pole do rozmowy.
A taki scenariusz, w którym
z jednej strony odłączają się bardziej konserwatywni posłowie Platformy Obywatelskiej, łączą z gowinowcami,
jeszcze z PSL-em w dodatku - pan bierze pod uwagę?
Nie sądzę. PSL widzi jak PiS traktuje przystawki, mniejsze partie. Myślę,
że po jednych z wyborów, w których telewizja publiczna traktowała
ich tak jak nas przez większość czasu, myślę, że wyciągnęli lekcję.