Niedzielny konkurs w Lillehammer był piątym, w którym żaden z polskich skoczków nie awansował nawet do czołowej dziesiątki. - Źle było w Klingenthal, źle było w Kuusamo, i źle było w Lillehammer. Każdy skoczek może mieć gorszy dzień, ale skoki notorycznie krótsze od rywali o 10, 15, a nawet 20 metrów, to już różnica nie jednej a dwóch klas - mówi w rozmowie z x-news komentator skoków narciarskich Bogdan Chruścicki.