Ewa Minge od jakiegoś czasu stara się przekonać wszystkich, jak wielki ma do siebie dystans. Skupia się głównie na zdystansowaniu do własnego wyglądu. Wypracowanie takiej postawy zajęło jej jednak kilka lat. Teraz wprost przyznaje, że woskowe rysy twarzy zawdzięcza genom i chorobie. Twierdzi również, że zdaje sobie sprawę z własnej nieatrakcyjności i być może kiedyś z tego powodu zdecyduje się na operację plastyczną: Zobacz: Minge: "Strzeliłam sobie botoks. Nie miałam operacji plastycznych!" Dziwi się jednak krytyce i zainteresowaniu, jakie powstało wokół jej wyglądu. Projektantka tłumaczy, że nigdy nie ubiegała się o tytuł najpiękniejszej, więc nie rozumie, skąd takie poruszenie jej "woskowością".