Po śmierci 12-letniego Michała z Będzina wciąż pozostaje wiele pytań. - Michał przyszedł ze szkoły. A że nie było nikogo w domu, otworzył okno i poszedł bawić się na placu zabaw. Wszyscy go widzieli, ale nagle gdzieś się "rozpłynął". Chodziłam z moją siostrą, szukałyśmy go, pytałyśmy ludzi czy go nie widzieli, nawet mieliśmy pójść w te krzaki zajrzeć - mówi zanosząc się płaczem Małgorzata Łyczak, matka Michała.