Mam wstać od biurka, biegać i krzyczeć. Być agresywny. - Jak zrobimy cel, czeka was najlepsza impreza w życiu. Alkohol i narkotyki w ilościach, jakich nie widzieliście - słyszę od menedżera. Uczę się kłamać i manipulować. Wydzwaniam do ludzi ze Świebodzic, Bydgoszczy, Kleszczewa, Lublina, Wrocławia czy Sanoka. "Te akcje aż krzyczą!" - pod nosem KNF, w biurowcu w centrum Warszawy, urabiam ludzi z całej Polski, by przelali po kilka tysięcy dolarów. Jestem łowcą frajerów.